W oceanie miłości. „To tylko sex” [recenzja]

Olga Bołądź wkracza przebojem na polskie sceny teatralne z nową sztuką pt. „To tylko sex”. Spektakl został wielkim przebojem West Endu dlatego też pytanie o popularność niniejszej tematyki w naszym kraju nasuwa się samo. Czy Polska gotowa jest na seksualną rewolucję w teatrze? Po premierowych spektaklach w Warszawie wiadomo jedno – jest potencjał na hit.

Reżyserem sztuki jest Giovanni Castellanosa znany m.in. z pracy przy hicie „Boeing, Boeing”. „To tylko sex” to komedia o rzadko spotykanym charakterze. Jej unikalność związana jest z interakcją, którą aktor podejmuje z publicznością. W tym też rodzi się pole do improwizacji oraz kreowania humoru sytuacyjnego.

fot. Materiały organizatora

Pani od seksu

Olga Bołądź wciela się w rolę sex coacha, który za zadanie ma poprawić jakość życia seksualnego swoich klientów. Ekspert Edyta – bo tak ma na imię – jest nieustraszoną pogromczynią mitów oraz siewcą dobrych rad łóżkowych. Na seksie zna się jak Maciej Orłoś na prowadzeniu Teleexpresu. We współpracy z publicznością przełamuje kolejne tematy tabu. Liczby oraz badania amerykańskich naukowców to tylko niektóre z filarów jej działalności oraz rozbudowanej wiedzy merytorycznej. Duża doza odwagi w pikantnym wydaniu, która powoduje wybuchy śmiechu to zjawisko, które nie jest obce spektaklowi. Sprawne żonglowanie stereotypami sprawia, że widz może zatracić poczucie nie tylko czasu, ale i miejsca w którym się znajduje. A może to naprawdę sesja coachingowa?

Na podkreślenie zasługuje bardzo dobra gra aktorki. Utrzymanie poziomu i tempa akcji w monodramie nie jest łatwe. Niemniej Oldze Bołądź wyśmienicie udaje się ta sztuka. Podczas spektaklu nie ma żadnego momentu przysłowiowej zadyszki. Gracja oraz naturalność jaką prezentuje artystka sprawia, że wytwarza się prawdziwa więź między sceną a widownią. Półtoragodzinny spektakl mija w mgnieniu oka. Olga Bołądź zdecydowanie udźwignęła ciężar tematu. Ponadto, aktorka doskonale odnajduje się w trudnych sytuacjach scenicznych. Z gracją potrafi wybrnąć z nieprzyzwoitego żartu rzuconego z publiki, czy też okiełznać widza, który zbyt poważnie zabrnął w sex-coachingowe tematy. Na pewno naturalny wdzięk i inteligencja pomagają artystce w takich trudnych sytuacjach.

Temat seksu poruszany w sztuce może stać się łatwą drogą do przeistoczenia komedii w farsę. W tym przypadku na szczęście nie ma to miejsca. Poruszana tematyka jest na poziomie, a żart nie przekracza granicy dobrego smaku. Wykorzystywane lapsusy językowe oraz inteligentne wybiegi myślowe pozwalają na sprawne wybrnięcie z poruszania tematu seksu. Całość wychodzi dosyć zgrabnie!

Nie łatwo jest mówić o sprawach intymnych. W szczególności kiedy dzieje się to w przestrzeni publicznej. Pod tym kątem warto zauważyć, że spektakl nieco oswaja tematykę ludzkiej seksualności. Należy oddać twórcom, że potrafili wyważyć powagę tematu z lekkością przekazu. Dodatkowo Olga Bołądź doskonale oddaje klimat zjawiska coachingu. Nie drwiąc z niego, lecz ukazując pewny tragikomiczny wymiar tego zajęcia.

Coś o inteligencji emocjonalnej

Spektakl „To tylko sex” jest świetnym rozwiązaniem na spędzenie miłego wieczoru okraszonego lekkim humorem. De facto śmiejemy się sami z siebie, gdyż ekspertka Edyta jak z rękawa wyciąga sytuacje, które przecież dotyczą każdego z nas. Niewątpliwie sztuka może być także polem do podjęcia rozmów na „te tematy” z partnerem, synem, córką czy kimkolwiek innym. Jak mówi klasyk „warto rozmawiać”, może i wy chcecie to zrobić i odmitologizować pewne zagadnienia?

Według amerykańskich naukowców stuprocentową przyczyną rozwodów jest małżeństwo. Czy zatem aby uniknąć problemów w łóżku trzeba zrezygnować ze swojego życia intymnego? Nie, wystarczy skorzystać z porad ekspertki Edyty! #EdytaRadzi

Do beczki miodu należy dodać też łyżkę dziegciu. Ta zaś nie będzie dotyczyła aktorki, czy organizatorów, lecz nas – widzów. Interaktywny charakter przedstawienia powoduje, że istnieje możliwość zabrania głosu czy wymiany zdań z główną bohaterką. To niewątpliwie plus i atrakcyjne rozwiązanie. Niestety daje także pole do nadużyć. Wiele osób swój brak ogłady i elementarnej kultury przekłada na jakość wydarzenia. I nie mam tutaj na myśli sytuacji, gdy ekspertka Edyta prosi widza o to aby zajrzał do foyer, a ten nie wie co zrobić, gdyż po prostu nie wie co to jest. Zdarza się oczywiście brak takiej wiedzy. Natomiast używanie nieeleganckich zwrotów w stosunku do aktorki, bądź ciągłe komentowanie jej zachowania na głos, po prostu psuje atmosferę. A na nią bardzo mocno musi pracować artystka, która ma do dyspozycji wyłącznie siebie i swój talent. Przez półtorej godziny. To ona buduje akcje i napięcie. Niektórzy chyba go nie wytrzymują. Trzeba przyznać, że pani Olga Bołądź potrafi z wielką klasą wybrnąć z trudnej sytuacji z niesfornym widzem. Niemniej dziwi fakt, że niektórzy ludzie na samo słowo „seks” reagują gorzej aniżeli dzieci w podstawówce na propozycję fluoryzacji zębów. Temat jest warty poruszenia, gdyż sytuacje takie podczas spektaklu były częste, a i podczas innych sztuk coraz częściej możemy obserwować nieumiejętność zachowania elementarnych podstaw kultury.

„To tylko sex” jest spektaklem, który można zobaczyć w całej Polsce. Dokładny harmonogram jest do zobaczenia tu. Warto wybrać się do teatru aby wyrobić sobie swoją opinię. A przede wszystkim na własne oczy zobaczyć kunszt aktorski Olgi Bołądź. Ten warto promować i oklaskiwać. W Warszawie przedstawienia ponownie zagoszczą w Teatrze Imka w lutym 2020 r.

Więcej informacji znajdziecie Państwo na stronie organizatora:

http://www.makroconcert.com/pl

Posted by wk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *